wtorek, 29 października 2013

Polska kraj absurdów

Spada czytelnictwo, Polacy nie kupują książek, bo w porównaniu do oczytanych Czechów wypadamy marnie - 1,5 kupionej książki na osobę przy 14 w Czechach! 
Źródło
Ale nie martwcie się Polacy! Przyjdzie nam z pomocą Polska Izba Książki, która główkowała, główkowała, aż wygłówkowała ustawę, która sprawi, że będzie czytało się lepiej i kupowało się lepiej, a co za tym idzie ŻYŁO SIĘ LEPIEJ!

Od razu powiem Wam, że nie skończyłam ekonomii i o rachunkowości wiem tyle, co nic (nawet budżet domowy jest w opiece mojego Niemęża), no i na marketingu się nie znam! Więc co ja tam w ogóle wiem i po co zabieram głos? A no po to, że "głupoty nie zniese"!
Celem ustawy jest zwiększenie poziomu czytelnictwa poprzez zapewnienie powszechnego dostępu do książki na terenie całego kraju i urozmaicenie oferty wydawniczej. Podstawowym założeniem ustawy jest ustalana przez wydawcę stała cena na nowości wydawnicze, która przez określony czas obowiązuje wszystkich sprzedawców końcowych. Po upływie okresu ochronnego zarówno wydawcy, jak i sprzedawcy końcowi mogą stosować rabaty.
Hehe nie, nie wymyśliłam tego sama. Ci, którzy książki czytają choć nie kupują robią to pewnie dlatego, że ich po prostu na te książki nie stać. Jeśli już kupią te 1,5 książki to zrobią to w jakiejś taniuśkiej księgarni, nie w molochu w galerii handlowej (przepłacając średnio ok 30%). Czego tu nie rozumieć Polska Izbo Książki?
Stała cena na nowości wydawnicze, która obowiązuje przez określony czas, ma również wyrównać szanse konkurowania na rynku. Ustawa przyczyni się do zwiększenia liczby księgarni [...] Konkurencja odbywać się będzie na innych niż cena polach. [...] Stabilizacja cen wspomoże rynek małych wydawnictw oraz księgarni. Liczba wydawanych tytułów zwiększy się, wzrośnie również zainteresowanie literaturą lokalną.
Konkurencja na innym polu? Twórcy ustawy nie mogą przestać mnie zaskakiwać... Tanie księgarnie utrzymują się tylko dlatego, że są TANIE! Zazwyczaj nie stać ich na wynajem nawet najmniejszego lokalu w centrum handlowym, choć jak wiadomo to tam jest najwięcej potencjalnych klientów. Gnieżdżą się po małych piwniczkach, a zaoszczędzone pieniądze pakują w stworzenie strony internetowej dla zwiększenia swojej sprzedaży. I teraz powiedzcie mi szczerze, gdy ukaże się nowa książka Waszego ulubionego autora, to czy polecicie do najbliższego Srempiku czy kupicie ją przez Internet (w tej samej cenie co w "dużym podmiocie") z wysyłką + 10 zł czekając na dostawę 2-3 dni robocze? 
Jako bibliotekarka widzę tu duże pole do popisu dla bibliotek. Powrócą kolejki przed wypożyczalnią, książki spod lady, kolejki do nowości i nareszcie Biblioteka Narodowa w swoim sprawozdaniu będzie mogła pochwalić się wzrostem czytelnictwa. Tylko czy na pewno? 
Źródło
A co z nami? Ludźmi, którzy kupują książki? Czemu Polska to zawsze kraj absurdów? Za mało kupujemy, więc podnieśmy ceny aby uderzyć w kupujących! Nie podniesie to polskiego rynku wydawniczego z zapaści w jakiej się znajduje, wręcz przeciwnie ustawa zepchnie rynek do grobu. 
Nie wierzycie w to, co przed chwilą przeczytaliście? TU znajdziecie news PIK.
Przygnębiona E.
 

czwartek, 24 października 2013

Jedz regularnie!



Ile razy myślałaś/eś sobie:
No przecież ćwiczę, mogę zjeść dużą kolację.
Jak raz nie zjem śniadania, to przecież nic się nie stanie.
Jogurt na obiad to takie dietetyczne wyjście.

Właśnie przekonałam się ile znaczą regularne posiłki. Dwa tygodnie temu przeprowadziłam się do miasta, w którym pracuję. Do tej pory codziennie do niego dojeżdżałam PKSem, na co traciłam mnóstwo czasu i energii. Wstawałam bardzo wcześnie, a śniadanie jadłam dopiero w pracy (wstać jeszcze wcześniej, żeby zjeść nie dałam rady, a i piguły na tarczycę muszę brać na czczo), obiad na kolację też się często zdarzał. Na obiad jadłam to, co przygotowała mama, nie wybrzydzałam. Pozostałe posiłki starałam się rozplanować i pilnować, aby były jak najzdrowsze, ale zdarzały mi się odstępstwa od normy (szczególnie jak zapomniałam zabrać z domu przygotowany posiłek do pracy). Miałam nadzieję, że treningi i bieganie zrekompensują te masakry dietetyczne. Ale człowiek uczy się na swoich błędach. Od momentu przeprowadzki zaczęłam jeść regularnie, o stałych porach. Są to 4 posiłki dziennie, bez cukru, białej mąki i syropu glukozowo-fruktozowego.



Źródło

Źródlo

Źródło



Przez te dwa tygodnie nie ćwiczyłam, nie było czasu. Ale narzeczony stwierdził, że schudłam, więc przy okazji weekendu u rodziców wskoczyłam na wagę i chwyciłam za centymetr. I co? Ostatnio tyle ważyłam na I roku studiów, zanim zaczęłam wcinać śmieciowe jedzenie na stancji i zanim zepsuła się moja tarczyca. W obwodach też jest mnie mniej:
Biust: - 2 cm
Pod biustem: - 2 cm
Talia: - 1,5 cm
Brzuch: - 2,5 cm
Biodra: - 2 cm
Udo: - 2 cm

Źródło


Po raz pierwszy od kiedy zaczęłam przygodę z blogiem, moje udo zmniejszyło obwód. Nie mogę się doczekać efektów, kiedy znowu zacznę ćwiczyć! Jak widać na moim przykładzie, nie ważne ile naparzacie z Jillian, Ewką czy inną Mel B. Jeśli nie trzymacie odpowiedniej diety efekty nie będą takie WOW.
M.

poniedziałek, 21 października 2013

Placenta na wypadające włosy



Chyba każda z nas borykał się kiedyś z wypadaniem włosów. Szukamy wtedy ratunku: tabletki, szampony, odżywki, wcierki. Wszystko, żeby nie wyłysieć. Przez lipiec i sierpień borykałam się z problemami zdrowotnymi, ciągle miałam stan podgorączkowy, brałam kilka leków. Przez to wszystko została mi jakaś połowa kucyka. Codziennie z przerażeniem patrzyłam jak wychodzi mi coraz więcej włosów. Zwykle w przypadku wzmożonego wypadania wspomagałam się ampułkami Seboradinu, ale tu by sobie chyba nie poradził. Przegooglałam więc temat, popytałam koleżanki i wybrałam ampułki  Placen Formula HP. Wahałam się między tym produktem, a L’Oreal Aminexil. Ale Aminexil jest dużo droższy i musiałabym go wcierać codziennie przez 42 dni. Aż tak systematyczna to ja nie jestem ;P 


Na rynku jest kilka preparatów z placentą. Ja zdecydowałam się na Placen Formula HP niemieckiej firmy WT-Methode. W tych ampułkach placenta jest na drugim miejscu w składzie, od razu po wodzie i dlatego wybrałam te ampułki, chociaż jest to droższa opcja.






Trochę informacji z ulotki dołączonej do opakowania:
Cechy:
  • Preparat o udowodnionej skuteczności na bazie wyciągu z placenty ludzkiej o działaniu wielokierunkowym
  • Doskonale regeneruje osłabione, zniszczone włosy
  • Stosowany na skórze głowy, poprawia utlenienie skóry oraz cebulek włosów
  • Włosy są odżywione i wzmocnione
  • Stymuluje mikrokrążenie w naczyniach krwionośnych
  • Odżywka skutecznie blokuje wypadanie włosów
  • Wysokiej jakości ekstrakt nie zawiera hormonów

Wyciąg z placenty uzupełnia ubytki aminokwasów w naczyniach krwionośnych dostarczających tlen i wilgoć niezbędne do prawidłowego funkcjonowania cebulki włosa. Uzyskany metodą suchego mrożenia jest pozbawiony hormonów męskich i żeńskich (estrogenów i gestagenów). Dzięki temu nie ma przeciwwskazań co do jego korzystania, idealny nawet dla alergików, kobiet w ciąży i małych dzieci.

Szczególnie zalecany przy:
  • wypadaniu włosów (likwiduje lub zmniejsza w znaczący sposób)
  • kolistym wypadaniu włosów ALOECIA AREATA (uzupełnia ubytki)
  • włosach cienkich i delikatnych ( zwiększa ich objętość)
  • włosach o osłabionej strukturze (nadaje połysk i trwałość)
  • zniszczonej strukturze włosów (powoduje nawilgocenie i dotlenienie cebulek włosowych)
  • pielęgnacji włosów (powoduje nawilgocenie i dotlenienie cebulek włosowych)


Ja swoje opakowanie kupiłam za 126 zł w hurtowni fryzjerskiej. Miłe panie wyjaśniły jak tego cuda używać i mówiły, że bardzo często kupują to osoby po chemioterapii. Pudełko zawiera 12 ampułek po 10 ml każda, ulotkę z instrukcją i opisem oraz nakładkę na ampułkę, żeby łatwiej aplikować płyn na skórę głowy. Wcierkę należy stosować 3 razy w tygodniu ( u mnie to pn., śr., pt.) i przez 8-10 minut wykonywać masaż głowy. W trakcie masażu czujemy przyjemne ciepełko, a skóra głowy się lekko zaczerwienia (nie bójcie się, tak ma być). Ampułki nie obciążają włosów, ale ja i tak wcierałam je wieczorem, a następnego dnia rano myłam głowę. Na nasadka dołączona do pudełko się u mnie nie sprawdziła, nabierałam płyn w strzykawkę i tak aplikowałam na skórę głowy. Potem obowiązkowo masaż. Jeśli Wam się nie chce poświęcić kilku minut na masaż głowy, to nie warto wydawać pieniędzy na te ampułki. A efekty? Pomogło :) Co prawda na wysyp baby hair muszę jeszcze poczekać, ale wypadanie zostało zahamowane i jakieś pierwsze nowe włosy widać, szczególnie pod grzywką i na zakolach.  A Wy macie jakieś sprawdzone środki na wypadanie włosów?

 M.


czwartek, 17 października 2013

Siatkówka - najmodniejsza dyscyplina w Polsce

Ten sport od wielu lat bije rekordy popularności, ma rzesze fanów i graczy. Siatkówka to teraz najmodniejsza dyscyplina w Polsce, najbardziej popularna wśród kobiet. Z pewnością to zasługa naszej reprezentacji. Jest jedyną grą zespołową, która przyniosła nam złoty triumf w 2012 roku w edycji Ligi Światowej. Ponad to siatkówka to same plusy – lepsza forma, szczupła i wysportowana sylwetka oraz świetny sposób na miłe i aktywne spędzenie czasu ze znajomymi. Godzina gry w siatkę to ponad 450 kcal, a w siatkówkę plażową nawet 600 kcal. Ponadto to sport, który doskonale wysmukla nogi, ujędrnia brzuch, pośladki i ramiona. Z Eweliną gramy od roku, a Marta z mamą są wiernymi kibicami męskiej reprezentacji narodowej.
Źródło
Troszkę historii:
W Polsce tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, w siatkówkę grano w całym kraju. Wszystko dzięki powstaniu Polskiego Związku Lekkoatletyki, gdzie gry zespołowe były uzupełnieniem treningu ogólnorozwojowego. Siatkówka odegrała też dużą rolę w integrowaniu polskiej młodzieży w oporze przeciwko germanizacji. Największy jednak rozwój tej dyscypliny nastąpił w latach 60. chętnie uprawiano ją po pracy i intensywnie ją popularyzowano na całym świecie. Popularność była tak duża, że pojawiła się w programie igrzysk w Tokio w 1964 roku – gdzie nasze siatkarki wywalczyły brąz ( 3 miejsce zajęły także na igrzyskach w Meksyku, w 1968 roku.). Natomiast w latach 70. królowali mężczyźni. W 1974 polscy siatkarze zdobyli tytuł mistrza świata, a w 1976 roku pokonali dawną drużynę ZSRR i zostali mistrzami olimpijskimi.
Wszystkim fanom i fankom siatkówki polecam, myślę że dobrze znany komiks, Słynni polscy olimpijczycy: Hubert Wagner

Źródło
Scenariusz: Radosław Nawrot
Rysunki: Arkadiusz Klimek
Kolor: Łukasz Mendel
Okładka: Maciej Mazur
Seria: Słynni polscy olimpijczycy
Wydawnictwo: Agora S.A., 2008















Źródło
Źródło
Źródło
Międzynarodowe sukcesy
W ostatnim dziesięcioleciu nasza reprezentacja zdobyła 59 medali : 25 złotych, 14 srebrnych i 20 brązowych na zawodach rangi Mistrzostw Świata i Europy w piłce siatkowej zarówno zwykłej jak i plażowej, w kategoriach seniorskich i juniorskich. W turniejach olimpijskich w Atenach (2004) i Pekinie (2008) w siatkówce mężczyzn zajęliśmy 5 miejsce. Także dzięki naszym siatkarzom w 2006 roku zostaliśmy wicemistrzami świata, a w 2009 roku mistrzami Europy. A w 2008 roku zdobyliśmy brąz, co dało nam drugie miejsce w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata i trzecie miejsce w Lidze Światowej. Siatkarki zaś w 2003 i 2005 roku dwukrotnie obroniły tytuł mistrzyń Europy, a w 2009 roku zdobyły 3 miejsce.
Wreszcie w 2012 roku biło-czerwoni po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Światową. Doczekaliśmy się również sukcesów w siatkówce plażowej – juniorzy zajęli pierwsze miejsce na podium Mistrzostw Świata oraz drugie w Mistrzostwach Europy. A juniorki wywalczyły srebro w MŚ i złoto w ME.

Źródło
Źródło
Źródło
 
Źródła:




G.

czwartek, 3 października 2013

Bieg po zdrowie czyli nowa kolekcja Tchibo

Zobaczcie, nawet Tchibo pomyślało o tym, że idzie zima i trzeba jakoś ubrać naszych biegaczy. Poniżej przedstawiam Wam wybrane produkty z najnowszej gazetki tej firmy. 



 
 
 
 
 
 
 

   
I jak podoba Wam się coś? Ja bym wykupiła chyba połowę z tych rzeczy (seledynowo-czarną kurtkę, koszulkę z długim rękawem, dresy i oczywiście rękawiczki). W weekend postaram się udać do Tchibo aby sprawdzić jakość tych cudeńków. Nigdy nic nie kupowałam z tego sklepu ale może któraś z Was zaopatrywała się już tam? 
Mam nadzieję, że ciepłe ubrania, dobre zabezpieczenie przed zimnem i rady z poprzedniego wpisu sprawią, że więcej osób zdecyduje się na bieganie jesienią i zimą. Mnie w każdym razie przeziębienie nie zraziło i od następnego tygodnia znowu wybiegam na trasę (tym razem mądrzejsza) :)

P.S. Zapraszam na stronę Tchibo, tam znajdziecie pełną gazetkę, niestety z przyczyn technicznych nie mogłam umieścić jej całej. 

E.

wtorek, 1 października 2013

Winter is coming czyli kilka porad jak biegać w chłodne dni

W związku z wyjazdem nie biegałam przez ponad tydzień. Zaraz po powrocie (tego samego dnia nawet), stwierdziłam, że hola-hola koleżanko ale chyba się zapominasz... Wkładaj buty i naparzaj! No i naparzałam...
Na zewnątrz było ok 8 stopni Celsjusza i zimny wiatr. Czyli raczej pogoda, która nie zachęca do wyjścia z domu, a co dopiero do biegania. Ale jak mówi stare góralskie przysłowie: nie ma czegoś takiego jak zła pogoda do biegania :)

Żródło
Ubrałam się w mój outfit przygotowany na chłodniejsze dni czyli: koszulkę na krótki rękaw, bluzę typu Softshell, długie getry, a na głowę opaskę zakrywającą uszy no i słuchaweczki :) I poprułam w ciemną noc...
Gdy wróciłam to już wiedziałam, że coś jest nie tak. Rano obudziłam się z olbrzymim bólem gardła, a wieczorem do kompletu dołączyła gorączka i katar. Ooo zapomniałam dodać łamanie w kościach!
Gdzie popełniłam błąd? Przecież ubrałam się ciepło?! Skoro teraz przy 8 stopniach jest lipa, to co będzie przy -8? -15?!
Z pomocą przyszedł mi oczywiście Internet i specjalistyczne strony z poradami. Abyście nie doświadczyli tego, co ja czyli "ku przestrodze" zebrałam kilka porad:

1. Dieta – nie powinna różnić się od tej, którą stosujesz przez resztę roku ale możesz zwiększyć liczbę przyjmowanych kalorii oraz tłuszczów zwierzęcych. Powodem tego jest to, że biegając w niższej temperaturze organizm sam będzie się domagał większych i pożywniejszych posiłków.
2. Ubiór – jak się ubrać żeby nie przesadzić? Nie wyskoczyć na trasę w krótkich spodenkach ale też nie wyglądać jak ludzik Michelin?
Odpowiedź jest niby banalnie prosta – ubierz się na cebulkę! Co to oznacza?
Na głowę czapa – najlepiej specjalna do biegania lub buff – zrobisz z niego zarówno czapkę, opaskę jak i szalik.
Na korpusik - koszulkę oddychającą, która odprowadzi wilgoć na zewnątrz. Okrycie wierzchnie to bluza lub kurtka (np. gdy pada deszcz). A gdy jest bardzo zimno lub tak jak ja jesteś zmarźlakiem to pod bluzę/kurtkę załóż cienki polar.
Na nogi – długie legginsy. Ja planuję przy niższych temperaturach na legginsy zakładać dodatkowo dresy. Skarpetki – zrezygnuj ze stópek, długie grube skarpety to dobry wybór. Możesz zainwestować w specjalne skarpetki do biegania, które utrzymają temperaturę Twojego ciała.
Dobra rada odnośnie ubioru:
Nie biegaj w bawełnie, bo bawełna wchłania Twój pot do środka, dzięki temu biegasz w mokrej koszulce. A nie potrzeba geniusza aby wiedzieć, że stąd droga krótka do Gripexu i kubka z gorącą herbatą z miodkiem! Ekspert ze strony jak-biegac.pl radzi aby zainwestować w 2 koszulki termoaktywne i lekką biegową bluzę i kurtkę, ponieważ odzież termoaktywna świetnie reguluje temperaturę naszego ciała.
Nie ubieraj się zbyt ciepło – na zasada jest taka: ubierajmy się tak jakby temperatura na zewnątrz była wyższa o jakieś 6-7 stopni C. To oznacza, że przy rozgrzewce będzie nam chłodno, unikniemy za to przegrzania, kiedy zaczniemy już właściwe bieganie. (polskabiega.sport.pl)
3. Rozgrzewka – spokojna i długa. W niskiej temperaturze nasze mięśnie reagują trochę wolniej dlatego nie ma co szaleć.

Żródło
Żródło
Rady proste, logiczne i co gorsza oczywiste. Więc gdzie popełniłam błąd?
- brak rękawiczek, a faktycznie było mi zimno w łapki;
- z mojego buffa zamiast czapki zrobiłam opaskę na uszy :)
- koszulka na krótki rękaw była bawełniana, a pot spływał mi po plecach. Chyba zainwestuję w najtańszą koszulkę termoaktywną i rękawiczki, bo po ostatnim jakoś nie mam ochoty na kolejną walkę ze skutkami złego ubioru.

A może Wy macie jakieś fajne sposoby na bieganie jesienią i zimą? Jakiś specjalny koktailik witaminowy albo patent na utrzymanie ciepła? Podzielcie się nimi koniecznie :)

E.